Strona:Pułkownikówna Tom 1 (Kraszewski).djvu/107

Ta strona została skorygowana.

— Estkowa ta także pobożną była po swojemu — dodała księżna — cóż, gdy zamiast kur pilnować, biblią czytać zaczęła i tak się w niéj zagłębiać, że potem wiarę żydowską przyjąwszy z żydem i dwiema córkami do Amsterdamu uciekła — a męża téż za sobą pociągnęła...
Niektórzy potwierdzili słyszaną tę historyą pani Estkowéj... inni ją za bajkę mieli. Przeor się zasmucił widoczną niechęcią Radziwiłłowéj dla pani Borkowskiéj, lecz w obronie jéj niechciał już stawać aby więcéj nie drażnić wojewodzinéj, która wszystko przeciw nienawistnym sobie obrócić umiała.
Gdy się to działo we dworze wojewodzińskim, pułkownikowa wsiadłszy do karety rozpłakała się gorzkiemi łzami. Jawném dla niéj było że księżnéj uprzedzonéj już, a teraz odpowiedziami córki rozdrażnionéj do najwyższego stopnia, niczém przebłagać i zjednać sobie nie będzie podobna. A niechęć takiéj potentatki znaczyła przegrany proces z Żywultem, o którego zabiegach wiedziano. Panna Tekla siedziała niema z gorejącemi oczyma, jeszcze nie mogąc się uspokoić.
— Co się stało — odezwała się starając matkę pocieszyć — tego odrobić nie można. Ma księżna swoich przyjaciół, znajdziemy i my takich co będą za nami. Wprawdzie z nią wojnę prowadzić ciężko nam będzie, aleśmy jéj nie rozpoczęły Księżna przyjęła nas niegrzecznie, trudno było obraźliwe słowa wytrzymać.