Życie nowe rozpoczynało się na dobre, a w połowie Maja tak już było wszystko w godowych szatach i wybujałe, jakby wiosna przyszła w samą porę.
Nie dziw téż iż korzystano z tego — i ludzie co pracować muszą ruszali się nie pomału, a ci co bawić się muszą napawali się powietrzną wonią, ciepłem, słońcem i tym całym Majem, który doskonały nabiał, młode kurczęta, ogórki na inspektach, czasem świeże grzybki i rozliczne przynosi łakocie, nadewszystko zaś humor wyśmienity.
W zimie, jak wiadomo, trzeba się bawić dla tego, że zima jest z natury swéj smutną, więcby człowiek przepadł gdyby się dał nastroić do jéj nudy, — bawić się naprzekór; wiosną zaś należy się weselić i pohulać sobie dla tego, żeby się naturze nie sprzeciwiać, gdy ona w dobrym humorze być raczy. W ogóle za owych saskich czasów aksiomatem było bawić się zawsze, nawet wśród najmniéj zabawnych okoliczności, popuszczać pasa i — na psa urok! — życia używać, używać świata póki służą lata...
Hulano téż i zabawiano się jako nigdy... z zasady, ze zwyczaju, czasem z biedy, na pana Boga i na Opatrzność składając troskę o przyszłość, bo od czegoż Bóg i Opatrzność?
Pomodliwszy się przykładnie w kościele człek potém szedł do obowiązków swych obywatelskich. Nadchodziła hora canonica, a po niéj tak już uregulowane godziny, iż do białego dnia często
Strona:Pułkownikówna Tom 1 (Kraszewski).djvu/9
Ta strona została skorygowana.