Strona:Pułkownikówna Tom 2 (Kraszewski).djvu/17

Ta strona została skorygowana.

powiada. Errare humanum est ale zła to rada za trzodą iść.
— Niepodoba się waści rada moja? — zawołał obrażony.
— Niepodoba — odrzekł otwarcie Leńkiewicz. — Niczyjej libertatem sentiendi et opinandi pętać się nie godzi. Ja przy mojéj stoję.
— Więc się asindziéj nieprzyjacielem tych ogłaszasz co inaczéj twierdzą? — zapytał Wierzejko.
— Nie idzie zatem — rzekł spokojnie Leńkiewicz — hanc veniam damus petimusque vicissim. Ja méj swobody bronię ale niczyjéj nie tamuję.
Wierzejko jakby zabawiając się szablą zwieszoną przy stołku wziął między nogi i pobrzękiwać nią począł. Po chwili dumania rzekł.
— Ja z panem deputatem, na słowa i argumenty nie podołam... krótko a węzłowato... kto nie z nami ten przeciwko nam.
— A jam z nikim i przeciw nikomu nie jestem, rzekł Leńkiewicz — ludzi tu u mnie niema a są sprawy.
— Księżna wojewodzina mnie obligowała — jakby niesłuchając dodał Wierzejko — abym ja acana dobrodzieja dla Żywulta pozyskał.
— Szacuję wysoce panią wojewodzinę — odparł Leńkiewicz — i radbym jéj rozkazów usłuchał wszędzie — tylko nie w trybunale gdzie krzyż Chrystusowy rozkazuje, bo go na stole przed sobą mamy.
— Hm! hm — a no Radziwiłłom się narazić ma swe znaczenie — wtrącił Wierzejko.