niespokojnie spoglądając na rywala, chociaż się go mniéj lękał — równie z nim o Wierzejce zapomniał. Ten u pieca stojąc jak upojony oczu od panny Tekli oderwać nie mógł. Oblicze jego wyrażało taki zachwyt i razem ogłupienie iż panna Tekla, któréj wejrzenia żywo biegały i parę razy na nim spoczęły, uradowana zwycięztwem, bo go była pewna, zdobyczą nową, w chwili gdy żadna do pogardzenia nie była — uśmiechnęła się i dla upewnienia zerknęła nań strzelisto znowu. Przybywszy tu w sprawie wprost interesowi pułkownikowéj przeciwnéj, w roli nieprzyjacielskiéj, — Wierzejko znajdował się w położeniu myśliwego, co polując na wilki do wilczego dostał się dołu.
Takiéj piękności nie widział on jako żyw. Pamięć na księżnę wojewodzinę, na Żywulta, na wierne służby Radziwiłłom — wszystko mu z przed oczów znikło — stała przed niemi jedna pułkownikówna.
Nie mógł się ruszyć z miejsca, choć mu wyjść wypadało. Leńkiewicz tak był zajęty przybyłemi, iż na bytność Wierzejki nie zważał, Iwanowski wpatrzony w pannę zapomniał o nim. Nierychło dopiero deputat, oczy podniosłszy, zobaczył intruza pod piecem.
Wypędzać go z domu nie godziło się. Z oczów czytał, że był wielkim blaskiem piękności panny Tekli skonfundowany. W chwili gdy pani Borkowska jeszcze swe kondolencye i prośby przewle-
Strona:Pułkownikówna Tom 2 (Kraszewski).djvu/23
Ta strona została skorygowana.