Strona:Pułkownikówna Tom 2 (Kraszewski).djvu/83

Ta strona została skorygowana.

uczyni łatwiejszą do wyjścia za mąż, a osierocenie i potrzeba opieki gotowe ślub, któremu on chciał przeszkodzić — przyspieszyć. A że wszystko i zawsze brał ze złej strony, zachmurzył się, dowiadując o złem zdrowiu Borkowskiéj.
— Powieźli ją, słyszę, ledwie żywą do Pacewicz... ut fertur, dla tego, że w parafii obok męża chciała być pochowaną — dodał braciszek.
— A dlaczegoż ma zaraz koniecznie umierać! — wybuchnął Iwanowski. — Baba zdrowa, żółć się, jéj tylko zburzyła...
— Szreter źle inauguruje! — mówił Prokop.
— Bo to z pozwoleniem d... — mruknął Iwanowski. — A zaraz ma umierać!
— Bogdajby żyła w najdłuższe lata — odparł bernardyn — my jéj tego życzymy szczerze i modlim się aby ją Pan Bóg przy życiu utrzymał.
Iwanowski, nim podano mięso, krajał chleb niecierpliwie, zadumany posępnie.
— Nie byłeś jegomość w Pacewiczach?
— Owszem, na folwarku byłem, bo we dworze trudno mi się naprzykrzać gdy jest chora.
— Leży? — zapytał horodniczy.
— I deliruje — rzekł bernardyn.
— Powinni byli posłać po innego doktora... Szreter do niczego.
— Był z Nieświeża...
— No, i cóż?
— Także źle wróży. —
Horodniczemu pytania twarda sztuka mięsa