Strona:R. Henryk Savage - Moja oficjalna żona.djvu/114

Ta strona została przepisana.

herbatę. Miała kokieteryjny szlafroczek, który czyni mężczyźnie kobietę pożądańszą jeszcze i bardziej uwodzicielską, niż pełna tualeta. U mego nakrycia leżała kartka, wedle której dozwolono mi przebywać w stolicy przez trzy tygodnie.
— Nigdy jeszcze nie czekałam na ciebie tak długo, mój drogi! — rzekła łagodnie.
— Tyle mam zajęcia — odparłem — tak dużo od tego zależy...
Z uwagi na kelnera, podjąłem na nowo rolę czułego małżonka, wyciskając pocałunek na jej ustach, przeciw czemu nie mogła się bronić, bez narażenia na szwank filiżanek i sosjerek.
Zarumieniona rzekła kelnerowi:
— Mamy już wszystko czego nam potrzeba! — a kelner wyszedł czyniąc grymas. Zapewne myślał, że chcę innego jeszcze powitania na dzień dobry.
— Drogi Arturze! — zawołała. — Zobaczno, czy drzwi dobrze zamknięte. Straszne tu wszędzie przeciągi.
Przekonawszy się, że służący nie podsłuchuje, wróciłem do stołu, ona zaś szepnęła:
— Cóż znaczyły te straszne okrzyki przez sen? Gdybym pana nie zbudziła, zbiegłby się tu cały hotel.
— Moja pani! — odrzekłem gniewnie. — Śniło mi się, że mnie z łaski pani knutowano!