Strona:R. Henryk Savage - Moja oficjalna żona.djvu/140

Ta strona została przepisana.

boko pod dno rzeki sięgających kazamatach zginęło marnie tylu ludzi.
— Cytadela Petropawłowska! — objaśnił Borys.
— Więzienie skazańców politycznych, nieprawdaż?
— Tak! — powiedział, ja zaś uczułem w tej chwili na karku lekki oddech, oraz westchnienie. Była to Helena.
— Zdaje mi się, Arturze, iż wszyscy czekają, byś poprowadził panią Welecką do stołu.
— Kuzynka jest dziś łupem naczelnika rodu, ale ja siedzę po drugiej stronie! — szepnął Sasza, przystępując do niej w tej chwili.
Nawet pełne uroku oblicze i pogodne zachowanie Olgi, podczas gdyśmy wkraczali do jadalni, nie mogło mi przywrócić zwyczajnego, radosnego nastroju. Przygnębiał mnie obraz ogromnej fortecy, w której tajnych celach zginęła taka masa zbrodniarzy, gdzie zapewne i ja także dokonam żywota. Ale niedługo, siedząc w jasno oświetlonej sali, przy pięknie zastawionym i rozrzutnie wprost kwiatami ubranym stole, świat wydał mi się bardziej różowy.
Nie żałowaliśmy sobie obowiązkowych w Rosji zakąsek, solonych ryb, kawioru i innych, których celem jest podniecenie apetytu. Ale dopiero po dwóch daniach kolacji istotnej,