— Wówczas, trzeba zastosować zwykłe andidota przeciw opjum.
— Mianowicie?
— Kawa, nieustanny ruch a w ostateczności belladonna — powiedział, wręczając mi proszki. — To wystarczy na kilka nocy.
— Czy byłbyś pan skłonny dać mi belladonny?
— Oczywiście! Widzę, z kim mam do czynienia.
Rzekłszy to, nalał mi małą flaszeczkę belladonny.
— Ile kropel trzeba wziąć?
— Dziesięć, a w razie potrzeby można tę dozę powtórzyć po godzinie.
Zapłaciwszy, połknąłem zaraz jeden proszek. Za powrotem do hotelu wziąłem drugi. Znalazłszy się w łóżku, utraciłem zaraz świadomość sytuacji i zasnąłem.
Gdym się zbudził nazajutrz, słońce rzucało pęki promieni do pokoju. Czułem się niemal szczęśliwy, nic sobie nie robiąc z tajnej policji, czy cara, a nawet straszliwe kwiczenie katarynki brzmiało mi w uszach jak niezrównana muzyka włoskiej opery. Opjum, jakimże jesteś pocieszycielem niezrównanym cierpiącej ludzkości!
Wstawszy, ubrałem się i poszedłem do saloniku. Stół, zastawiony śniadaniem, był opuszczony, a kelner zawiadomił mnie, iż małżonka moja wyszła już.
Strona:R. Henryk Savage - Moja oficjalna żona.djvu/156
Ta strona została przepisana.