Strona:R. Henryk Savage - Moja oficjalna żona.djvu/158

Ta strona została przepisana.

sząc jednocześnie o wyrobienie zezwolenia na wyjazd z Rosji.
— Załatwię to! — oświadczył sekretarz. — A którymże pociągiem zamierzacie łaskawi państwo odjechać?
— O pierwszej w południe, przez Ejdkuny, prosto do Berlina.
— Łaskawy pan wyjeżdża wcześniej, niż zamierzał! — zauważył funkcjonarjusz z grymasem, spozierając jednocześnie ku wejściu, gdzie zjawiła się właśnie Helena w bardzo gustownym kostjumie, a towarzyszący jej Sasza nalegał na coś słowami i spojrzeniami.
Spłonąłem rumieńcem wstydu. A więc nawet służba zauważyła zaloty miłosne tej damy, która nosiła nazwisko moje, i szelma sekretarz był pewny, że dlatego opuszczam Rosję, by usunąć żonę od towarzystwa człowieka, wobec którego uroku czułem się bezsilnym.
Miotając straszliwe spojrzenia, podszedłem do Heleny, która przystanęła, zagryzając usta. Zaraz jednak rysy jej nabrały innego wyrazu i rzekła z uroczym uśmiechem:
— Arturze! Szkaradny człowieku! Nie wstałeś dzisiaj do śniadania nawet. Chciałam cię zbudzić, ale spałeś tak smacznie!
— Ha! ha! — wykrzyknął wesoło Sasza, wyciągając rękę. — Pewnie zbyt długo byłeś, kochany kuzynie, w Jacht-Klubie.