Strona:R. Henryk Savage - Moja oficjalna żona.djvu/172

Ta strona została przepisana.

— Drogi Arturze! Postanowiłam być na balu hrabiny Ignacjew. Pokusa zwyciężyła. Przeto nie czekając na mnie, jedź dziś zaraz do Berlina. Po żadnym warunkiem nie czekaj na swoją żonę.
Osłupiały, patrzyłem na papier, nie mogąc uwierzyć, by za cenę wszystkich balów świata chciała się wystawiać na takie niebezpieczeństwo.
Nie wiedząc, co czynić, padłem w fotel i otwarłem kopertę zegarka. Ale przez pomyłkę otwarłem stronę przeciwną i zobaczyłem niebieskooką żonę moją w Paryżu, o której w ciągu oszołomienia miłosnego ostatnich czte­rech dni zapomniałem zupełnie. Trzeba było jechać. Ostatniego rodzaju szaleństwem byłoby wystawiać się na dalsze niebezpieczeństwa z powodu owej damy, która znalazła widocznie inne sposoby ochrony.
Zdecydowany spakowałem rzeczy, potem zaś kwadrans na pierwszą wszedłem do naszego saloniku i przełknąłem spiesznie ostygłe od dziesiątej śniadanie, rzuciłem pożegnalne spojrzenie do pokoju Heleny, licząc, że nigdy już w życiu nie spotkam istoty, która była moją ra­dością, trwogą i rozpaczą. Westchnąłem chyba na myśl o jej przyszłym losie, bowiem nie było mężczyzny, który doznawszy uroku tej współczesnej Kleopatry, nie zainteresowałby się nią.