Strona:R. Henryk Savage - Moja oficjalna żona.djvu/174

Ta strona została przepisana.

daremnie zwano mnie dotąd w całym Egipcie Bull-Lenox! — czyli pies.
Uśmiechnąłem się złośliwie na myśl, że wy­płatam figla mej damie i jej adoratorowi. Chciałem, by myśleli, iż ustąpiłem z pola.
Udałem się spokojnie do biura hotelu, i powiedziałem, że żona moja zostanie tu jeszcze, z powodu balu ignacjewowskiego, potem wziąłem dorożkę i kazałem się wieźć na dworzec, podkreślając, że czasu jest aż za dużo. Dorożkarze rosyjscy pędzą zazwyczaj jak szaleni, to też obawiałem się, że przybędę na czas, zanim jeszcze odejdzie pociąg, mimo że brakowało jeszcze tylko dwadzieścia minut. Na szczęście spadł lekki, puszysty śnieg, pierwszy tej zimy, co otamowało po części ruchy małego konika kozackiego, tak że odchodzący pociąg gwizdnął przeraźliwie w chwili, gdyśmy stanęli przed dworcem. Siatka pułapki zapadła za mną na następną dobę. Wyznaję, że na tę myśl przejął mnie dreszcz zimny. Otrząsnąwszy jednak szybko przygnębienie, roześmiałem się w duchu, oczekując niezmiernego wrażenia, jakiego dozna Helena i nicpoń Sasza na widok powracającego, obrażonego małżonka.
Wykonując plan swój, jąłem kląć dorożkarza za to, że jechał zbyt powoli, kazałem mu wra­cać do hotelu, a wpół godziny potem żaliłem się sekretarzowi z niepowodzenia, dodając