Strona:R. Henryk Savage - Moja oficjalna żona.djvu/177

Ta strona została przepisana.

wiając się widocznie, zostać ze mną sam na sam. Raz po raz w ruchliwych rysach jej twarzy przebijała rozpacz, to znów wybuchała śmiechem przesadnej wesołości. Księżna odjechała z wieczora dopiero, mówiąc:
— Muszę obejrzeć także własną suknię.
Stanęliśmy twarzą w twarz ze sobą. Helena spojrzała na mnie oczyma, w których liśniła dojmująca trwoga, i wyjękła:
— Dlaczegóż, na miłość boską, nie uciekłeś pan, jak prosiłam? — Potem wykrzyknęła: — Nie chciałeś pan jechać! Niechże tedy krew pańska spadnie na jego własną głowę!
Potem pobiegła do sypialni, nie zamykając drzwi, ja zaś chodząc po salonie, żułem cygaro, dumając ze złośliwą radością nad rozpaczą, w jaką ją wtrącił mój powrót niespodziany. Trwałem dalej na posterunku, by bronić honoru mego przed człowiekiem, przez miłość którego ryzykowała wolność, życie może nawet własne.
Mimochodem spojrzałem w głąb jej pokoju i spostrzegłem zdumiony, że ta wytworna dama, której nigdy dotąd nie widziałem z igłą w ręku, pracuje nad poprawką swej sukni balowej.
— Ach tak? — rzekłem urągliwie. — Jeszcze nie dość piękna jest ta suknia dla Saszy? Czy stanik nie leży dość dobrze, czy białe ręce i ramiona nie uwydatniają się odpowiednio, by skusić tego Tatara?