Strona:R. Henryk Savage - Moja oficjalna żona.djvu/18

Ta strona została przepisana.

— Proszę, zaklinam! — ciągnęła dalej tonem głębokim, wspaniałym. — Nie zostawiaj mnie pan w rozpaczy! Muszę koniecznie przebyć granicę, a wszyscy uważają mnie już za żonę pańską. Nie spytano mnie nawet o paszport.
— Za moją żonę? — rzuciłem bez tchu niemal.
— Oczywiście! Starszy inspektor uważał mnie za pańską żonę. Jesteś pan ziomkiem moim... proszę mnie zabrać do Wilna, gdzie mąż mój złoży panu osobiście podziękowanie.
Z trwogą dziecięcą przytuliła się do mnie. Doznałem oszołomienia, nerwy drżały, a serce biło młotem od tego dotknięcia. Nieraz już w ciągu dalekich podróży przychodziłem z pomocą pięknym kobietom.
Coś w rodzaju wycia rosyjskiego urzędnika cłowego dało znak, bym się spieszył. Pakunki nasze leżały jeszcze na wysokim stole wykładanym blachą, a wszyscy niemal podróżni odeszli już.
Pułkownik służbowy, zdążając do restauracji, rzucił przechodząc spojrzenie podziwu i po­żądliwości na uroczą postać u mego boku, szepcąc do siebie:
— Urocza Amerykanka!
— Nie opuścisz pan chyba rodaczki swej w tego rodzaju kłopocie! Doprawdy, myślę, że zaaresztowanoby mnie! — dodała tonem niewinnym, drżąc ze strachu.