Strona:R. Henryk Savage - Moja oficjalna żona.djvu/194

Ta strona została przepisana.
ROZDZIAŁ XIII.

Dokoła nas powstało pewne zaniepokojenie z powodu zemdlenia pięknej Amerykanki, i liczne ramiona męskie wyciągnęły się, w zamiarze dopomożenia mi w wyniesieniu, żony z sali balowej.
Ale ja, siłą rozpaczy przeniknięty, wziąłem ją na ręce i nie zważając na natrętną troskli­wość Saszy, skierowałem się do bufetu, naprzeciw schodów głównych. Sasza szeptał ze łzami w oczach:
— Czyżby umarła? Boże wielki! Tyle uroku, siły i piękna nie widziano chyba jeszcze na sali balowej.
Załamywał ręce, ja zaś pamiętny zaleceń aptekarza, zawołałem o czarną kawę.
Podano mocną, gorącą, jak zawsze w tym kraju, rozwarłem białe ząbki, zaciśnięte kurczowo i wlewałem jej w usta napój, mimo że się broniła, i nie zważając na ciemne plamy, jakie pokryły lśniący jedwab sukni, koronki i gazę.
Nagle szepnął mi w ucho baron Friedrich: