Strona:R. Henryk Savage - Moja oficjalna żona.djvu/198

Ta strona została przepisana.

— Wśliznęłaś się pani tutaj jako złodziejka, włamywaczka!
— Nie! — zawołała z oburzeniem.
— Ach! — odparłem uśmiechnięty. — Jakże to pani udowodni, skoro zostałaś ujęta wśród ciemnej nocy, w mieszkaniu mojem?
Załamała ręce, miast odpowiedzi.
— Otóż powiem pani, kim jesteś... jesteś szpiegówką policji tajnej. Możesz pani śmiało odpowiadać, gdyż żona nie słyszy.
— Tak! — wyjękła Francuzka.
— Jesteś pani agentką policji tajnej, a mimo to odważyłaś się bez zezwolenia barona Friedricha przybyć tutaj. Jesteś tu pani w interesie własnym, nieprawdaż?
Mogłem występować z tak wielką pewnością siebie, wiedząc że nie cięży na nas podejrzenie.
— Tak! — szepnęła z rozpaczą. — Przybyłam, by znaleźć list jakiś, czy inny znak miłości dla niej od człowieka, którego kocham i który przysiągł mi wzajemność. Mogłabym w takim razie stanąć przed nim z dowodem oszustwa, z dowodem, że wbrew temu co mówi, zakochany jest w żonie pańskiej.
— Dobrze! — odparłem. — Porozumiemy się, widzę łatwo. Jako kochanka Saszy, chcesz pani, by się skończyły jego zaloty do mojej żony, ja zaś jako mąż chcę tego również. Po-