Strona:R. Henryk Savage - Moja oficjalna żona.djvu/21

Ta strona została przepisana.

a gdym spojrzał, napotkałem oczy jej pięk­niejsze jeszcze pod wpływem strachu. Drżała i chwiała się na nogach, tuląc się do mnie. Boże wielki! Bliską była omdlenia.
By jej dodać otuchy, szepnąłem z głupkowatym śmiechem:
— Prześliczną ma pani wyprawę!
Zbliżyliśmy się do kraty, a urocza, coraz bardziej tuląca się do mnie istota jęła kroczyć, zdało mi się, pewniej jakoś.
Niezatrzymani, przekroczyliśmy bramę, stając na terytorjum „świętej Rosji“.