Strona:R. Henryk Savage - Moja oficjalna żona.djvu/215

Ta strona została przepisana.
ROZDZIAŁ XV.

Tuż przed przyjazdem do hotelu, opanowawszy się, rzekła nagle:
— By odegrać rolę naszą, musimy być weseli, beztroscy i zgoła nie rozczarowani.
Po przybyciu, ująwszy pod ramię towarzyszkę, poszedłem do biura, mówiąc pogodnie:
— Nie pozbędziecie się nas panowie tak łatwo!
— A więc jaśnie państwo nie odjechali? — rzekł sekretarz, odkładając pióro.
— Zaszło jakieś głupie nieporozumienie z naszym paszportem — powiedziałem — i z tego powodu wstrzymamy możliwie odjazd na jeden, lub dwa dni jeszcze. Może to i lepiej, zresztą, gdyż żona nie ma dość sił do długiej podróży. Wezmę ten sam apartament.
Z wielkiem zdumieniem zauważyłem, że człowiek ten, dotąd niemal służalczo ugrzeczniony, stał się nagle gniewny i przerażony.
— Proszę przebaczyć, panie pułkowniku, szczerość moją! — powiedział. — Nie mogę jednak przyjąć kogoś z paszportem nie w po-