Z trzaskiem zapadła za nami krata, gdyż byliśmy ostatnimi z podróżnych. Miałem wrażenie, że mała rączka, spoczywająca pod ramieniem mojem, drgnęła i całą postać przejął dreszcz. Spojrzawszy na nią zadzierzyście, spostrzegłem, że cudną twarzyczkę, okryła bladość śmiertelna. Zaraz jednak, opanowawszy siłą woli wrażenie, uśmiechnęła się szepcąc:
— Zatrzymaj pan, proszę, klucze. To jest odpowiedniejsze dla małżonków.
Przytem ściągnęła z zakłopotaniem usteczka, mnie zaś zabiło silnie serce.
— Musimy, oczywiście, grać dalej komedję, moja droga! — powiedziałem.
Ale na te poufałe słowa, odskoczyła ode mnie, a żywy rumieniec zastąpił niedawną bladość. Rumieniec ten był zaraźliwy, a słowa „moja droga“ przypomniały mi prawdziwą żonę, pozostawioną w Paryżu.
Pragnąc spłoszyć tego rodzaju porywy i czując jednocześnie nowy atak głodu, wprowadziłem moją nadobną towarzyszkę do sali re-
Strona:R. Henryk Savage - Moja oficjalna żona.djvu/22
Ta strona została przepisana.
ROZDZIAŁ II.