Strona:R. Henryk Savage - Moja oficjalna żona.djvu/220

Ta strona została przepisana.

danie, on zaś, dowiedziawszy się w ciągu rozmowy, że zostajemy jeszcze przez dzień, lub dwa w Petersburgu, z powodu niedomagania żony, wykrzyknął z iście marynarską gościn­nością:
— Biorę cię tedy, kuzynie, za słowo! Przyjedźcie państwo oboje jutro rano do Kronsztadu celem obejrzenia mego okrętu i fortów.
Nie mogłem, oczywiście, przyjąć zaproszenia, nie zasięgnąwszy zdania Heleny i powiedziałem mu to.
— Słusznie! Spotkamy się więc tutaj po teatrze i otrzymam odpowiedź.
Przyrzekłszy mu to, wróciłem do hotelu. Helena już ubrana, miała na policzkach nalot różowy, który mi się po raz pierwszy wydał nie całkiem naturalny.
Spytałem bez tchu niemal:
— Co się stało?
— Nic przez ciąg pańskiej nieobecności. Tak bywa zawsze przed katastrofą. Im cichszą jest tajna policja, tem groźniejszy chce zadać cios. Między nami mówiąc, baron Friedrich czeka jeszcze na coś, na dowód ostateczny, za­nim się odważy położyć na nas rękę.
Powiedziałem o zaproszeniu Weleckiego, dodając:
— Możemy tak, czy inaczej używać wolności, jak długo jeszcze trwa.