Strona:R. Henryk Savage - Moja oficjalna żona.djvu/227

Ta strona została przepisana.

— To okręt szwedzki „Dalekarlja“ — odpowiedział Borys. — Chciałaby go pani może zwiedzić?
— Owszem, chciałabym zwiedzić ten okręt, jak i każdy inny. Właśnie zarzuca kotwicę.
— Dobrze! Pójdziemy na pokład i zobaczy pani w jaki sposób odbywa się rewizja, — oświadczył nasz gospodarz.
Barka jego była gotowa. Z wielką galanterją sprowadził Helenę po drabince, a ja szedłem za nimi. Gdyśmy się zbliżyli do wspaniałego okrętu, spuszczono niezwłocznie drabinkę, gdyż rosyjska flaga barki naszej, zwiastowała oficera służbowego. Kapitan powitał nas u drzwi kajuty, z kapeluszem w ręku.
Borys znał go i przedstawił jako kapitana Olassona ze Sztokholmu. Kapitan podał zaraz ramię Helenie i jął oprowadzać ją, a Borys, przeprosiwszy nas, podjął obowiązki swoje, badając listę podróżnych, paszporty i rejestry celne.
Podczas kiedy był tem zajęty, zauważyłem z niezmiernem zdziwieniem, że Helena i kapitan szwedzki wiodą rozmowę żywą i oboje są podnieceni. Wśród tłoku panującego na pokładzie i zamieszaniu poprzedzającem odjazd, nie spostrzegł tego nikt prócz mnie.
Po chwili wrócił Borys. Załatwił sprawy swoje i mogliśmy już iść.