do swojej. Podczas gdym się czesał, wypadła ze szczotki karteczka. Podniósłszy ją, przeczytałem: Nie spuszczaj pan dziś wieczorem żony z oczu, myślę, że Sasza zamierza porwać ją.
Pismo było takie samo, jak dwa dni temu... francuskiej guwernantki.
— Niech go djabli! — powiedziałem do siebie, wchodząc do salonu. — Nie odniesie nade mną triumfu, choćby przyszło zaryzykować życie.
Zestawiwszy tę wieść z podstępem Heleny na okręcie, stałem się niedowierzającym. Chciała wyraźnie opuścić mnie, zostawiając na pastwę policji rosyjskiej.
Obiad minął bez szczególniejszych wydarzeń, tylko po kawie uczułem senność niezwykłą.
Walcząc z nią daremnie miałem wrażenie, iż to co zjadłem oddziaływa tak jak proszki moje. Pokój widziałem niby przez mgłę, w której atoli tkwiła postać Saszy. Usiłowałem wstać, chwycić go za kołnierz i spytać dlaczego ośmielił się przyjść znowu. Potem usłyszałem coś, niby lekkie dzwonienie w powietrzu i głos niewieści... jej głos... — Nie, nie dałam mu zbyt wiele, jak on mnie.
Potem ogarnęła mnie fala rozkoszy i straciłem przytomność.
Strona:R. Henryk Savage - Moja oficjalna żona.djvu/232
Ta strona została przepisana.