Strona:R. Henryk Savage - Moja oficjalna żona.djvu/244

Ta strona została przepisana.

Danji. Miał ze sobą kobietę z paszportem Eugenji de Launay, agentki nadzwyczajnej tajnej policji, który zezwalał jeździć wszędzie w sprawach służbowych, bez przeszkody. Okręt ten wypłynął wczoraj o wpół do dwunastej w nocy. Nie mogę jej już schwytać, gdyż znajduje się na pełnem morzu i jest tym ra­zem bezpieczna przede mną.
Potem spojrzał na mnie, jak jastrząb na łup swój.
— Ale pan jesteś mój! — rzekł ze śmiechem. — Paneś ją przewiózł do Rosji za fałszywym paszportem, przedstawiając krewnym swoim za prawdziwą małżonkę, wprowadzając nawet w pobliże cesarza... Jesteś pan w zupełności własnością moją! Siedzisz w pułapce bez wyjścia!
Wpatrywał się we mnie z triumfem.
W tej chwili przyszedł mi do głowy najszczęśliwszy pomysł życia, myśl doskonała, podyktowana rozpaczą, za co się sam każdego dnia klepię z podziwem po ramieniu. Biedna myszka spróbowała ostatnim wysiłkiem wy­mknąć się z łapki.
— Nie! — oświadczyłem. — Jestem równie bezpieczny jak pan. Drogi przyjacielu, posłuchaj mnie pan dla ocalenia własnego. Prawdą jest, że przemyciłem tę damę na swój paszport. Przekroczyłem tedy tak dalece prawa rosyj-