Strona:R. Henryk Savage - Moja oficjalna żona.djvu/30

Ta strona została przepisana.

Rycerski oficer, siedzący obok Heleny, pochylił się z ugrzecznieniem, zwyczajnem u kulturalnych Rosjan, zapewniając, że nie potrzebuję się kłopotać wygodą naszą w pociągu. Oświadczył, że mając odbyć podróż inspekcyjną, będzie miał szczęście towarzyszyć nam jeszcze spory kawał drogi i bierze na siebie dostarczenie nam najlepszego przedziału. Jedno jego słowo zagwarantuje nam wszelkie względy.
Potem jął żartować z wyraźnego strachu żony o mnie od czasu, kiedy wstałem od stołu. Słuchała napoły tylko, a nawet kilka razy zbierała się biec za mną. Przypijając do Heleny, spytał z uśmiechem:
— Państwo zapewne odbywają podróż poślubną?
Zarumieniona i zwrócona z uśmiechem w mą stronę, wykrzyknęła z dziecięcą prostotą, tonem wyrzutu:
— O, panie pułkowniku, jesteśmy już od wieków pobrani!
— Składam gratulację małżonkowi, — odrzekł pułkownik, — u którego mąż nie wyparł jeszcze z miejsca kochanka.
Czarny olbrzym westchnął, zazdroszcząc mi wyraźnie posiadania tak czarującej istoty. Niepewny i zakłopotany wykrzyknął jeszcze:
— Państwo żartujecie sobie ze mnie! Rumieniec taki widuje się tylko na twarzy świeżo