telegraficznie córkę, że przyjeżdżam. Może się ona także zjawić przy pociągu! Czy sądzi pani, że nie będzie wiedziała, iż pani nie jest jej matką, choćby wszyscy urzędnicy kolejowi zaprzysięgli to.
— Córka pańska przebywa w Rjazaniu? — spytała.
— Tak jest.
— Pan zaś telegrafowałeś dziś z Ejdkun?
— Tak.
— W takim razie jest wprost niepodobieństwem, by córka pańska przybyła jutro na czas do Petersburga.
— Mówi pani zbyt stanowczo jak na osobę, która nie zna Rosji.
— Znam ją dostatecznie, by to twierdzić! — wykrzyknęła gwałtownie, potem zaś dodała innym tonem, pełnym wahania: — Wiem równie dobrze, iż pan żałujesz udzielonej mi pomocy.
— O nie! — odparłem, wyjęknąwszy zresztą zaraz: — O Boże! Nasz fałszywy paszport
Pobladła bardzo i rzekła żałośliwie:
— Chcesz mnie pan tu zostawić samą... ty, Arturze!
Mówiąc to podeszła do mnie chwiejnie, chwyciła rękę i jęła gładzić bez słowa, ale tak znacząco, że czułem się dumny, niby Indjanin ze świeżego skalpu.
Strona:R. Henryk Savage - Moja oficjalna żona.djvu/54
Ta strona została przepisana.