Strona:R. Henryk Savage - Moja oficjalna żona.djvu/55

Ta strona została przepisana.

— Przenigdy! — wykrzyknąłem. — Naiwne dziecko, wspominam tylko te trudności, by osobie, jak pani niedoświadczonej, pokazać wszystkie otaczające nas pułapki, które znam dobrze i skłonić do ostrożności.
— Do ostrożności? — odparła niemal poważnie. — Proszę się nie bać, będę wcieleniem ostrożności! — potem dodała z ożywieniem: — Muszę żądać stanowczo, byś dzisiaj nie pił już wina, drogi mężu. Jeśli to uczynisz, roz­wiodę się z tobą, szkaradniku!
Powiedziała to, podnosząc uroczyście, a ostrzegawczo palec i świdrując mnie oczyma bardziej oszałamiającemi, niż szampan, który pociągałem zwolna. Oczywiście, zapomniałem o wszelkich troskach i zakończyliśmy nader wesoło i raźnie naszą nocną biesiadę.
Tykot zegara na kominku przypomniał, że czas mija, zadzwoniłem na kelnera, rzuciłem kilka rubli gnącemu się w ukłonach człowieczkowi, a pani Gaines podała mi w milczeniu portfelik swój.
— Poco? — spytałem zdziwiony.
— Na moje wydatki! — odparła żywo. — Żona Dicka Gaines płaci sama za siebie.
— Ale żona pułkownika Lenox? — zauważyłem.
— Chce także zapłacić! — szepnęła. — Proszę, nie odmawiaj pan! Sytuacja moja po-