Strona:R. Henryk Savage - Moja oficjalna żona.djvu/58

Ta strona została przepisana.

— Jakżeś pan dobry... ach, tak jestem zmęczona!
— Co mogę jeszcze uczynić dla pani? — spytałem, gdy wyczerpana leżała bez ruchu na poduszkach.
— Moje pantofle... — szepnęła, ja zaś wyjąłem za chwilę z jej torebki podręcznej dwa maleńkie przedmioty, noszące tę nazwę, i obejrzałem je z podziwem. Były zrobione z pozłocistego lakieru w wykwintnym guście francuskim.
Potem uklęknąwszy u podziwienia godnych nóżek, tak małych, że mogły się pomieścić w tych pantofelkach, z rycerską usłużnością ancien regime'u, z czego byłem dumny potrosze, rozsznurowałem wysokie buciki polskie. Zrazu broniąc się zlekka, pozwoliła na to po chwili i włożyłem jej powabne pantofelki. Przy tej sposobności zobaczyłem z podziwem czarujące kostki, obciągnięte łyskliwym jedwabiem per­łowego koloru. Krew mi uderzyła do głowy i śmiejąc się głupkowato, zawołałem:
— Cóżby powiedział Dick Gaines!
W tej chwili jednak przeklęte pukanie do drzwi położyło nagle kres chwilowemu szaleństwu memu.
Gdym otwarł drzwi, Helena podskoczyła, patrząc trwożnie, jak ścigana przez myśliwych sarenka. W progu stanął konduktor, z czapką w rękach.