Strona:R. Henryk Savage - Moja oficjalna żona.djvu/71

Ta strona została przepisana.

— Co się stało? — szepnąłem.
— Nic! Nieznaczne uderzenie krwi do głowy.
Zdziwiło mnie to, bowiem była trupio blada. Wsadziłem ją do wozu, a za chwilę szepnęła mi, próbując się uśmiechnąć:
— Przypuszczam, że w ciągu śniadania byłeś pan bardzo szczery z baronem Friedrichem?
— Tak jest! — odrzekłem.
— Ach! — jęknęła oparta o ścianę. — Więc opowiedziałeś mu pan o naszej małej przygodzie?
— Nie opowiadam nigdy rzeczy, które mogą w kłopot wprowadzić kobietę.
— Bardzo dziękuję! — rzekła, oddychając z ulgą. — Już się czuję całkiem dobrze. Proszę mnie zostawić samą, a spróbuję znaleźć wyjście w sprawie z Weleckimi.
Podprowadziłem ją do drzwi przedziału Palicynów, a w tej chwili szepnęła mi:
— Nie bądź pan zbyt otwarty wobec nowego znajomego. Sądzę, że zaprosił pana na śniadanie w tym celu, by zostać przedstawionym księżnom Palicyn. Jest to zda się mieszczuch, któryby dał głowę za możność ucałowania rąk tak wysokich dam. Arturze, nie zapomnij, że nie zalicza się do sfery naszej i traktuj go od­powiednio.
Rzekłszy to, weszła do przedziału, ja zaś udałem się do barona Friedricha, który mi podał z uśmiechem rozkoszne cygaro, będące