Strona:R. Henryk Savage - Moja oficjalna żona.djvu/82

Ta strona została przepisana.

kaźnie, w wystawnym saloniku, gdzie nakryto dla nas obojga.
— Proszę dać trzecie nakrycie! — powiedziałem szybko.
— Poco trzecie? — zabrzmiało z pokoju sąsiedniego, którego drzwi otwarto. Stanęła w nich pani Gaines, przybrana w lśniące brylanty na białych, odkrytych rękach, karku i ramionach, w sukni z lekkiej materji, uwydatniającej kształty i nadającej się raczej dla młodej dziew­czyny, niż kobiety. Wyglądała jak posąg.
— Kogo oczekujesz? — zapytała, podchodząc do mnie żywo.
— Dicka, oczywiście! — odparłem. — Zaraz pojadę po niego.
— Ach! — zauważyła, bawiąc się bransoletką, otaczającą krągłe ramię. — Moglibyśmy na godzinę, lub dwie obejść się jeszcze bez Dicka!
— Myśl doskonała! — zgodziłem się ze śmiechem. — Dick jest nieznośnym chłopcem, który zasługuje na karę!
Byłem bardzo zadowolony z tej kolacji sam na sam, a bardziej jeszcze z powodu, że ona tego chciała.
Nagle drgnąłem, słysząc, jak Helena powiedziała kelnerowi:
— Miałam zastać tutaj listy. Proszę przynieść korespondencję nadeszłą pod adresem pułkownikowej Lenox.