cesarsko-rosyjskiej marynarki, oraz majora Aleksandra Weleckiego z kawalerji gwardyjskiej.
Panowie ci chcieli złożyć uszanowanie państwu pułkownikostwu Lenox.
— Proszę wprowadzić! — poleciłem, nie mogąc odprawić bratańców Konstantego. Przytem w nastroju chwili, każde towarzystwo wydało mi się lepsze od własnego.
Zapukałem do drzwi Heleny, mojej oficjalnej oblubienicy, która dość suchym tonem zawiadomiła, że rozpakowuje rzeczy.
— Do widzenia jutro rano, przy śniadaniu, drogi mój! — roześmiała się.
— Ależ mamy właśnie gości, dwu dziarskich oficerów, Borysa i Saszę Weleckich.
— Ach!
— To cię zapewne przywabi, ukochana moja! — wykrzyknąłem ze złością.
— Niewątpliwie, skarbie jedyny! — odrzekła czule.
W tej chwili weszli obaj przybyli do salonu. Borys miał ciemno granatowy mundur marynarski, zaś brat jego świetnie błyszczący uniform kawaleryjski. Borys był trochę niezdarny, ale prosty i szczery, o wielkich, niebieskich oczach, a uściśnienie dłoni świadczyło o sercu.
Brat starszy był tak odmienny, jak pyszny mundur jego od skromnego granatu Borysa.
Strona:R. Henryk Savage - Moja oficjalna żona.djvu/96
Ta strona została przepisana.