Strona:Rabindranath Tagore-Poczta.djvu/19

Ta strona została uwierzytelniona.
Mleczarz:
Poco więc wołasz? Tracę czas napróżno.
Amal:
Szkoda, że nie mogę pójść z Tobą.
Mleczarz:
Ze mną?
Amal:
Skoro słyszę twe wołanie w dali, tęsknię jakgdyby za domem ojca mego.
Mleczarz:
(Stawiając konwie na ziemi:)
Powiedz, malutki, dlaczego siedzisz zawsze przy oknie?
Amal:
Lekarz nie pozwala mi wyjść. W pokoju tak smutno. Więc patrzę na drogę.
Mleczarz:
Biedny dzieciaku, przeziębiłeś się pewnie.
Amal:
Być może. Nie jestem uczony, więc nie wiem, czemu choruję. Powiedz, mleczarzu, skąd idziesz?
Mleczarz:
Ze wsi naszej.
Amal:
Daleko to stąd?