Strona:Rabindranath Tagore-Poczta.djvu/34

Ta strona została uwierzytelniona.
Amal:
Czarownica Jataj!
Chłopiec:
Nie żal ci? Nie odbierzesz nam zabawek?
Amal:
Nie, nie potrzebuję ich. Dzisiaj po raz pierwszy bawię się niemi.
Chłopiec:
Ustawcie żołnierzy w szereg. Wojna już się zaczęła!
Drugi chłopiec:
Nie mam jeszcze strzelby.
Trzeci chłopiec:
Weź tę trzcinę. Nadaje się wspaniale —
Chłopiec:
Cóż to? Amal?! Zasypiasz?
Amal:
W samo południe? Gong wydzwania dopiero koniec pierwszej straży!
Amal:
Tak, dong, dong, dong. Kołysze mnie do snu.
Chłopiec:
Wypocznij, prześpij się trochę. Nie będziemy ci przeszkadzać. Już idziemy.
Amal:
Chciałbym was jeszcze spytać. — Czy znacie posłańców królewskich?
Chłopiec: — Drugi chłopiec:
Tak, znamy.