Strona:Rabindranath Tagore-Poczta.djvu/37

Ta strona została uwierzytelniona.
Madhav:
Nie rozumiem tego. Nie znam żadnego fakira.
Amal:
Właśnie o tym czasie zwykł do mnie przychodzić. Proszę cię, proszę cię bardzo, powiedz mu, by na chwilę wszedł do pokoju i porozmawiał zemną.
(Wchodzi Ojczulek w przebraniu fakira).
Amal:
Jesteś przecie! Chodź tu, fakirze, zbliż się do mnie trochę!
Madhav:
Daję słowo. To —
Ojczulek:
(mrugając gwałtownie):
Jestem fakirem.
Madhav:
Rozum mi się mięsza!
Amal:
Gdzie byłeś tym razem, fakirze?
Ojczulek:
Na wyspie papuziej. Dopiero co stamtąd wróciłem.
Madhav:
Na wyspie papuziej!
Ojczulek:
(Do Amala):
Nie ma w tem nic dziwnego. Nie jestem takie chuchro, jak ty. Za jednodniową podróż nie płacę całym światem. Jadę dokąd wola.