Ta strona została uwierzytelniona.
Lekarz
(Zacierając ręce):
- Ciekawy wypadek —
Madhav:
- Pomóżcie! Ratujcie!
Lekarz
(zbliżając się do łóżka):
- Twarz uśmiechnięta. O, to zły znak. Lękam się, że nie zdołam go dłużej przytrzymać. Owionął go tak zwany wicher wielkiego przestworu.
Madhav:
- Mylicie się! To być nie może! Nie pozwoliłem mu przecie wyjść. Okna były prawie wszystkie zamknięte. Zmiłujcie się! Ratujcie!
Lekarz:
- Odym wszedł do pokoju, poczułem gwałtowny przeciąg. Zawrzyjcie szczelniej okna. Sam Czyabana nic innego by wam nie poradził.
Madhav:
- Biorę w dom dziecko, które jest mi obce. Kocham je. O, czemu —?
Lekarz:
(który był podszedł do okna):
- Wójt Panczanan nadchodzi. Muszę was pożegnać. Za chwilę poślę lekarstwo. Niech je zażyje, może go zdoła ocalić.
(Madhav i Lekarz wychodzą. Wchodzi Wójt).
Wójt:
- Hola smarkaczu!
Ojczulek:
(szybko wstając):
- Psst — bądź cicho.