Strona:Rabindranath Tagore-Sadhana.djvu/110

Ta strona została przepisana.
112
R. TAGORE: SĀDHANĀ

kiedy jaźń ta nie odczuwa żadnego popędu do rozrostu poza swą miarę; kiedy przypuszcza, że granice jego są ostatecznie ustalone i działa w zgodzie z tem przypuszczeniem. A wtedy rozlega się wezwanie naszego mistrza, abyśmy zamarli na tę śmierć; nie by się w niwecz obrócić, lecz by żyć wiecznie. To nie słońce przestaje świecić; to lampa gaśnie w promieniach poranka. To żądanie świadomie nam postawione, abyśmy zamienili w czyn najwnętrzniejsze pragnienie, tajone w głębiach naszej przyrody.
W jestestwie nasze m chowamy pragnienia dwojakiego rodzaju i powinniśmy starać się zaprowadzić między niemi zgodność. Jedne pragnienia żywimy w zakresie fizycznej naszej przyrody i tych jesteśmy zawsze świadomi. Pragniemy, by nam nie brakło jadła i napoju, ścigamy rozkosz i wygody ciała. Pragnienia te zogniskowane są same w sobie; dbają wyłącznie o zaspokojenie własnych popędów. To, czego pożąda podniebienie, często jest w niezgodzie z tem, na co może pozwolić żołądek.
Ale mamy inny zespół pragnień, właściwy fizycznej naszej budowie, wziętej jako całość,