Strona:Rabindranath Tagore-Sadhana.djvu/150

Ta strona została przepisana.
152
R. TAGORE: SĀDHANĀ

światem, spowitą w zasłonę różnobarwnej skończoności, a oblubieńcem — paramātmanem, w bieli niepokalanej. Poznaje wówczas, że jest uczestnikiem tego pysznego święta miłości i na godach nieśmiertelności jest zaszczytnym gościem. Poznaje wówczas, co miał na myśli wieszcz, kiedy śpiewał: „Z miłości świat się rodzi, miłość go podtrzymuje, ku miłości zdąża i w miłości ujście znajduje“.
W miłości spływają i giną wszystkie sprzeczności bytu. W miłości tylko nie kłócą się z sobą jednia i dwoistość. Miłość winna być jedno i dwoje w tym samym czasie.
Tylko miłość jest razem ruchem i spoczynkiem. Serce nasze wciąż się miota, aż znajdzie miłość a z nią ukojenie spoczynku. Ale sam ten spoczynek jest formą wytężonej działalności, w której spokój bezwzględny i bezustanna tężyzna spotykają się na jednym punkcie w miłości.
W miłości panuje harmonja między stratą a zyskiem. W księgach jej ma i winien wpisuje się w tę samą kolumnę i dary dolicza do zysków. W tem cudownem święcie stworzenia, w tym wielkim obrzędzie samopoświęcenia się Boga, miłośnik wciąż się wyrzeka sam siebie, aby się zdobyć w miłości. Zaiste, miłość jest