Strona:Rabindranath Tagore-Sadhana.djvu/157

Ta strona została przepisana.

Tylko ci, którzy poznali, że radość wyraża się w prawie, umieją wykraczać poza prawo. Nie, żeby przestały dla nich istnieć więzy prawa — ale przeto, że więzy te stały się dla nich jakgdyby formą wcielonej wolności. Dusza zwolniona znajduje rozkosz w poddawaniu się więzom i nie stara się uchylić od żadnych, bo czuje, że we wszystkich przejawia się nieskończona energja, której radość leży w tworzeniu.

Rozumie się samo przez się, że gdzie niema więzów, gdzie panuje szaleństwo samowoli, tam dusza przestaje być wolną. Tam jej krzywda; tam jej rozłąka z nieskończonością, męka grzechu. Ilekroć na głos pokusy dusza zrzuca z siebie więzy prawa, zawsze wówczas, niby dziecko bez podpory ramion matczynych, woła: Nie bij mnie![1] Zwiąż mię — błaga — ach, zwiąż więzami twe-

  1. mā mā hiṁsīḥ „nie krzywdź mnie; nie chciej mi szkodzić; nie bij mnie“. Niema tych słów w upaniszadach, o ile uważam. Najpodobniej brzmi Śvēt, — up. 3, 6: mā hiṁsīḥ puruṣaṁ jagat „nie szkodź człowiekowi (ani wogóle) światu ruchomemu“ (-Vājasanēyi-saṁhitā 16, 3; Deussen). W Rygwedzie czytamy: mā nō hiṁsīḥ janitā yáḥ pṛthivyāḥ, itd., X 121, 9, „niech nas nie krzywdzi (bije, i t. p.) ten, który jest rodzicem ziemi“. Ponieważ autor przytacza raz i drugi właśnie ten hymn wedyjski,a Śvēt. — up. jest jego ulubionym upaniszadem, więc może mamy tu jakąś reminiscencję tych miejsc?