Strona:Rabindranath Tagore-Sadhana.djvu/171

Ta strona została przepisana.
173
URZECZYWISTNIENIE W CZYNIE

przed wschodzące m słońcem, tak przed jej niezdzierżonym pochodem znika zawiła ciemność rzeczy materjalnych. Ból, choroba i nieład pierzchają co krok przed jej naporem; na bok się walą zapory głupoty; w ciemnię ślepoty wdziera się promień; i — spójrz — zwolna odsłania się oczom ziemia obiecana bogactw i zdrowia, poezji i sztuki, wiedzy i sprawiedliwości. A może zechcesz powiedzieć w swej śpiączce, że ten rydwan ludzkości, przed którego pędem triumfalnym otwierają się potężne widnokręgi dziejowe, a ziemia drży w posadach, że ten rydwan nie ma woźnicy, któryby go powiódł ku wypełnieniu? Lecz kto odmówi jego wezwaniu, by się przyłączył do triumfalnego pochodu naprzód? Który szaleniec odbieży radosnego tłumu, szukać postępu w gnuśności bezczynu? Kto tak głęboko unurzał się w kłamstwie, aby to wszystko śmiał nazwać nieprawdą — ten wielki świat, rojny od ludzi, tę cywilizację zdobywczej ludzkości, ten wieczny wysiłek człowieka, podjęty poprzez głębie rozpaczy, poprzez szczyty wesela, poprzez zawady bez liku, wewnątrz i zewnątrz, aby zapewnić zwycięstwo swym mocom? Czyli człowiek, zdolny wi-