Strona:Rabindranath Tagore-Sadhana.djvu/198

Ta strona została przepisana.
200
R. TAGORE: SĀDHANĀ

cię tulił do serca miljony lat, a jednak serce moje niema dosyć“.
Wynika stąd jasno, że w przyjemnościach naszych istotnie poszukujemy nieskończoności. Pragnienie bogactw nie oznacza pragnienia jakiejś szczególnej sumy pieniędzy, lecz jest nieokreślone, najbardziej zaś przelotna z uciech naszych, to tylko chwilowe muśnięcia wieczności. Tragedją życia ludzkiego są daremne usiłowania przesunięcia w dal granic rzeczy, które nigdy nie mogą być bez granic, — usiłowania dotarcia do nieskończoności przez śmieszne przydawanie szczebli drabinie skończoności.
Jasnem jest przeto, że w rzeczywistości dusza nasza pragnie wyzbyć się wszystkiego, co posiada. Otoczona rzeczami, które dadzą się dotknąć i wyczuć, podnosi wołanie: „Otom znużona posiadaniem; ach, gdzież jest ten, którego nigdy posiąść nie można?“

W dziejach człowieka widać co krok, iż duch wyrzeczenia się jest najgłębszą rzeczywistością duszy ludzkiej.[1] Kiedy dusza orzeka o czem „nie chcę tego, bo jestem ponad tem“, wypowiada najwyższą prawdę, jaka w niej tkwi. Kiedy dziewczę wyrośnie z wieku lalek, kiedy sobie uprzytomni, że jest pod każdym wzgle-

  1. Trudno nie zauważyć, jak blisko tutaj autor, fanatyczny optymista, zetknął się z Schopenhauerem, fanatycznym pesymistą. Ale też optymizm i pesymizm są tylko subjektywną reakcją na jedną i tę samą prawdę — czy złudę?