Strona:Rabindranath Tagore - Nacjonalizm.djvu/11

Ta strona została przepisana.

Lecz my, którymi rządzą, nie jesteśmy nagą abstrakcją. Jesteśmy jednostkami żywemi. To, co nas nawiedza w postaci bezdusznej polityki, może weżreć się w sam rdzeń naszego ży­cia, może osłabić nasz lud na zawsze lub uczynić go bezradnym; po drugiej stronie nie spotkamy się z pewnością z oznakami ludzkiego współczucia; w najlepszym razie, jeżeli się ono gdzieś ujawni, będzie ono czysto teoretyczne i jałowe. Tak olbrzymich i ogólnych spraw, brzemiennych w tak straszliwą odpowiedzial­ność nie będzie chyba żaden człowiek, będący indywidualnością, załatwiał machnięciem ręki. Coś takiego jest tylko wtedy możliwe, jeżeli człowiek nie jest niczem innem, jak tylko polipem abstrakcji, który rozciąga swe macki na wszystkie strony i wysuwa je nawet w najdalszą przyszłość. Pod takiem panowaniem nacjonalizmu ściga się rządzonych nieufnie, a nieufność ta napełnia olbrzymią ilość mózgów i mięśni. Stosuje się kary, pozostawiające krwawe ślady w bezliku serc ludzkich. A kary te stosuje czysto abstrakcyjna potęga, w której utonęła jaźń ludzka całego społeczeństwa dalekiego kraju.
Nie chcę jednak omawiać tutaj pytania, dotyczącego wy­łącznie mojego kraju, lecz chcę mówić o znaczeniu sprawy, dotyczącej przyszłości całej ludzkiej gromady. Nie chodzi tu już więcej o rząd angielski, lecz o rządy sprawowane przez nacjo­nalizm wogóle — nacjonalizm, nie będący niczem innem, jak jeno zorganizowanym egoizmem całego ludu, połączeniem tego wszystkiego, co nie jest w nim ludzkie i duchowe. Poznaliśmy dokładnie tylko rząd angielski, a można przyjąć, że jeżeli mowa o rządach narodowościowych, to rząd angielski jest jeszcze jednym z najlepszych. Nie wolno nam też zapominać, że Za­chód jest potrzebny koniecznie Wschodowi. Uzupełniamy się bowiem ze względu na nasze różne sposoby patrzenia na świat, na nasze różne sposoby pojmowania prawdy. Jeżeli tedy jest prawdą, że duch Zachodu przeleciał nad naszemi polami na kształt orkanu, to tem samem nie ulega wątpliwości, że przy­niósł ze sobą żywotne, nieśmiertelne nasiona. Jeżeli nadejdzie kiedyś ta chwila, że będziemy w Indjach na tyle dojrzali, by móc przyjąć to, co w kulturze zachodniej jest wieczne, wtedy my będziemy tymi, którzy doprowadzą do pojednania tych dwóch wielkich światów. Wtedy skończy się przykry i poniżający okres jednostronnego panowania. A co ważniejsze, pamiętajmy zawsze