Strona:Rabindranath Tagore - Nacjonalizm.djvu/52

Ta strona została przepisana.

Europa nauczyła nas, że obok obowiązków wobec rodziny i szczepu, mamy obowiązki wyższe, bo wobec ludzkości; nauczyła nas świętości prawa, które czyni społeczeństwo niezawisłem od grymasów jednostki, które zapewnia trwały postęp, a wszystkim ludziom we wszystkich położeniach równą sprawiedliwość. Nadewszystko dzierżyła Europa wysoko wśród cierpień walk wiekowych sztandar wolności, wolności sumienia, wolności myśli i czynu, wolności ideałów w sztuce i literaturze. Właśnie dlatego, że Europa zyskała sobie naszą cześć głęboką, stała się dla nas tak niebezpieczna tam, gdzie jest słaba i fałszywa, — niebezpieczna jak trucizna, wmięszana w najlepszą potrawę. Istnieje jedyny ratunek dla nas, w którym możemy pokładać nadzieje; możemy wezwać Europę, ażeby stała się naszym sprzymierzeńcem w walce przeciw upiorom, gwałtom i bezprawiom; dlatego, że zawsze wysoko dzierżyła sztandar idei etycznej, którą ją mierzyliśmy i od której odpadła możemy zapozwać ją przed jej własny sąd i zawstydzić ją. Wstyd taki będzie znakiem prawdziwie szlachetnej dumy.
A jednak obawiamy się, że trucizna będzie działać silniej, niźli potrawa i że to, co dziś objawia się jako moc, nie jest dowodem zdrowia, lecz jego przeciwieństwem. Obawiamy się, że zło, przybierając tak olbrzymie kształty, wywierać będzie szczególnie złowieszczy urok i że choć z powodu swego nienormalnego stosunku straci kiedyś równowagę, narobi przecież przed swoim upadkiem tyle nieszczęścia, że nie da się ono naprawić.
Dlatego błagam was, miejcie silną wiarę i jasny umysł, ażebyście mogli dojrzeć, że ociężały gmach dzisiejszego postępu, skuty żelaznemi kleszczami pożyteczności i toczący się na kołach ambicji, nie wytrzyma już długo. Przyjdzie z pewnością do zderzeń, gdyż musi on się poruszać wzdłuż szyn organizacji i dowoli nie może wybierać swej drogi; a jeżeli wykolei się kiedyś, wykolei się wraz z nim cały pociąg. I przyjdzie dzień, kiedy rozpadnie się w gruzy i stanie się przeszkodą ruchu świata. Czy oznaki tego nie są już dziś dostrzegalne? Czy nie słyszymy głosu, co się dobywa poprzez zgiełk wojny, poprzez krzyk nienawiści, poprzez biadanie rozpaczy, poprzez wirowiska nieopisanego brudu, który zebrał się na gruncie cywilizacji w ciągu całych wieków, głosu, oznajmiającego duszy naszej, że wieża narodowego sobkowstwa, co patrjotyzmem się mieni