Strona:Rabindranath Tagore - Nacjonalizm.djvu/53

Ta strona została przepisana.

i chorągwią zdrady zuchwale ku niebu powiewa, drży już w posadach i że wnet wśród straszliwego łoskotu się rozpadnie, własną masą ku ziemi powalona, tak, że jej chorągiew będzie lizać proch ziemi, a światło jej zgaśnie? Bracia moi, jeżeli czerwone płomienie tego ogromnego pożaru, sycząc wzbiją śmiech swój ku gwiazdom, ufajcie wówczas gwiazdom, a nie niszczącemu ogniowi. Bo wtedy, kiedy ten pożar sam się zdławi i zgaśnie a tylko popielisko jako pamiątkę po sobie zostawi, zaświta od nowa wieczne światło Wschodu, gdzie wzięły swój początek dzieje ludzkie. A kto wie, czy ten dzień już nie świta, czy nie wzeszło już słońce na Azji widnokręgu? Jeżeli tak, to podobnie jak pieśniarze moich przodków witam ten brzask wschodniego słońca, co przeznaczone jest, ażeby świat cały rozjaśnić.
Wiem, że głos mój jest za słaby, bym mógł się wznieść ponad hałas śpieszącego się świata, wiem, że łatwo jest krzyknąć każdemu ulicznikowi za mną, żem „niepraktyczny“. I słowo to przywrze się do mnie i zmyć się nie da, a mnie pośmiewiskiem wszystkich szanujących się ludzi uczyni. Wiem, jakie niebezpieczeństwo grozi od prostackiego tłumu każdemu, kogo nazwą idealistą, dziś, gdy trony swoją godność straciły, prorocy przeżytkiem się stali, a krzyk jarmarku przygłuszył wszystkie inne głosy. Lecz kiedy raz stałem na krańcach miasta Jokahamy, pyszniącego się swojemi nowoczesnemi urządzeniami i widziałem, jak słońce nurzało się powoli w morzu Południa, kiedy widziałem, jak otoczon złotą aureolą widnokręgu bladł wielki Fudżijama, niejako Bóg własnym blaskiem odurzony — wtedy poprzez milczenie wieczoru doszła muzyka wieczności mych uszu, a ja pojąłem, że niebo i ziemia z całą swą pięknością są po stronie poetów i idealistów, a nie kramarzy, co swoją grubiańską pogardą dla wszelkiego uczucia się pysznią; pojąłem, że człowiek, choć na chwilę zapomniał o swoim boskim początku, znowu sobie przypomni, że niebo jest w stałej styczności z ziemią i że jej nie wyda na pastwę żarłocznym wilkom naszego czasu.