Strona:Rabindranath Tagore - Ogrodnik (tłum. Kasprowicz).djvu/88

Ta strona została przepisana.

NIE ZAPADŁ JESZCZE DZIEŃ, nie skończył się jeszcze targ nad brzegiem rzeki.
Lękałem się, że zmarnuję czas i ostatni wydam grosz.
Jednak nie, mój bracie, zostało mi jeszcze cokolwiek, nie ze wszystkiem okpił mnie los.

∗             ∗

Przestano kupować i sprzedawać.
Zagarnięto należytość po jednej i po drugiej stronie, czas mi iść do domu.
A, ty odźwierny, domagasz się zapłaty!
Nie lękaj się, zostało mi jeszcze cokolwiek, nie ze wszystkiem okpił mnie los.

∗             ∗

Uciszenie się wiatru grozi burzą, nic dobrego nie wróżą zwisłe na zachodzie obłoki.
Zamilkła woda oczekuje wichru.
Pilno mi przeprawić się przez rzekę, zanim ogarnie mnie noc.
Przewoźniku, domagasz się zapłaty!
Tak, bracie, zostało mi jeszcze cokolwiek, nie ze wszystkiem okpił mnie los.

∗             ∗

Na przydrożu, pod drzewem, siedzi żebrak.
Biada! Patrzy mi w oczy z trwożliwą nadzieją.
Zdaje mi się, że zbogacił mnie dochód dnia.
Tak, bracie, zostało mi jeszcze cokolwiek, nie ze wszystkiem okpił mnie los.

∗             ∗

Ciemna zapadła noc i droga opustoszała. Świetliki migocą śród liści.