ma tysiącami pustych wagonów. Wtedy się obaj zdumieli, gdyż jeden miał mało zboża, a drugi nie miał nawet paciorków i wtedy poznali jasno, jak wielkich stworzył dobry Bóg złodziejów. Napluli tedy na siebie w głębi zacnych dusz i poczęli sobie haniebnie dokuczać, w dość przykrem obaj zdenerwowaniu; mołojec bał się, żeby brat Niemiec nie odjechał, bo wrócą bolszewicy, Niemcy zaś uczynili z wyprawy ukraińskiej sprawę ogromną. Poza tem, że był to ostatni ratunek, który przez miraż pszenicznych ukraińskich stepów, miał podnieść serca i żoładki niemieckie i trzeba było mimo wszystko wycisnąć, co się tylko da, wyprawa niemiecka na rajskie pola ukraińskie stała się z wyprawy chananejskich posłów wielką ekspedycją wojskową; małej garstce zaczynało być pod piętami goraco, trzeba było wzywać coraz więcej wojsk, które wędrowały na Ukrainę z bohaterską skwapliwością. Na miejscu można się było najeść do syta, toteż jedli! — Wotanie! — jak ci ludzie jedli! Jak mistrz Thor z ksiąg Eddy, kiedy był w przebraniu kobiecem:
„Sześć wołów już spożyła, dzikich udźców trzydzieści,
Stem chlebów to przegryzła, pić zechciała nareszcie“.