który walnie dokazywał, za co krzyż Virtuti Militari błyszczy teraz na jego piersi.
Otrzymał go za tę bitwę pan ppor. Sułkowski Henryk, co przy armacie stał przez cały czas bitwy i prażył i zmusił do milczenia baterię bolszewicką. A rozkaz dzienny głosi, że „ppor. Sułkowski przez cały czas bitwy odznaczył się wzorowym spokojem, pogardą śmierci i zapałem bojowym“. Cześć Ci, pp. Sułkowski! Otrzymał krzyż dowódca „Batorego“ pp. Stefan Kwiatkowski, który „po stracie sternika, sam ujął ster..., nie przestając równocześnie kierować ogniem obu dział. Czynem tym ocalił statek od zniszczenia, a załogę od niewoli i śmierci. Umieściwszy okręt na mieliźnie, nie przerywał ognia, przez co skoncentrował na sobie ogień baterii i nie pozwolił jej ostrzeliwać mostu... Po stracie obsługi i rozbiciu jednej z armat, wysadził na ląd pozostałą załogę, sam zaś z ochotnikiem, marynarzem pod silnym ogniem nieprzyjacielskim dwukrotnie powrócił na okręt zdjąć z armat przyrządy optyczne, oraz zamki i karabiny maszynowe, które ustawił na brzegu i z których dalej prowadził ogień...“
A ten „żołnierz ochotnik“ z „Batorego“ to kawaler Virtuti, chłopczyna może osiemnastoletni (wielki mój przyjaciel), wesoły, grzeczny,