prawe wiedźmy, grożące ochrypłym głosem piekłem, albo innym takim lokalem, „jeśli się pan w dalszym ciągu będzie naigrawał z rzeczy świętych“. Tym się także nie odpowiada.
Komuż się tedy odpowiada? Mój Boże! W ostatnich miesiącach do dziś odpowiedziałem na wiele, wiele listów, takich listów, na które także odpowiadać się nie powinno, gdyż do każdej odpowiedzi trzeba dołączyć okruch serca, albo płat duszy i drżeć o to, aby ta cząstka duszy była jak najbardziej niebieska. I chciałoby się, aby każde słowo odpowiedzi było pocałunkiem lub uściskiem, aby każde było roześmiane, rozdrgane, żywe i niefrasowite, aby ćwiartka papieru przypominała niebo i wpadła, pełna radości i śmiechu, jak dobra nowina, tam, dokąd była posłana. Takie odpowiedzi pisze się do polskiego żołnierza, muszę bowiem wyznać, że prowadzę z żołnierzem polskim taką szeroką korespondencję, że zajęłoby to pisanie trzy takie opasłe tomy, co „Listy perskie“, a dlatego o tem piszę, by powiedzieć ludziom, jak strasznie ten sierota, żołnierz polski, tęskni, jak gorąco pragnie każdego dobrego słowa, które czasem jest dla niego słodsze, niż chleb, milsze nadewszystko i upragnione jak pieszczota przez to wieczyste dziecko, które klnie tak, że