jedyny człowiek w tamtych stronach z olejem w głowie.
Żyło się tedy w tym Kijowie jako tako, wcale zresztą przyjemnie, grzęznąc w rozmiękczonym asfalcie w lecie, łamiąc od czasu do czasu nogę w zimie na straszliwych ulicach kijowskich, które mają tę głupią właściwość, że wszystkie wiodą wgórę.
Że jednak wszystko się kończy, skończyło się tedy i w Kijowie.
Stare to dzieje i dokładniejszego niegodne wspomnienia. Tragiczne sprawy zaczęły się od początków małych i niepozornych w owych czasach, kiedy nagle piękne miasto poczęło szarzeć od nadmiernej liczby szarych szynelów bohaterskich dezerterów, sprzedających papierosy. Czasem ten drobny i wdzięczny handelek uliczny poważniał i uwodził kupujących świetnym połyskiem srebrnego kandelabra, lub miękkością damskiego futra, którego prawowita właścicielka w przewiewnym stroju lady Godivy z Coventry odesłaną została z pustego zaułka do domu. Wielu zresztą uczciwych ludzi chodziło w owym czasie nago, co przestało być wreszcie zbytnią sensacją.
Kijów ożywił się nieco dopiero w czasie