mających „urzędowego polecenia“ na odbycie rewizji, takie samo jednakże prawo ma sarna wobec kłusownika. Wtedy zwyczajny kryminalista, jeśli uważał że trzeba zachować chociażby pozory przyzwoitości, pokazywał ćwiartkę papieru, lub kawałek gazety, równocześnie zaś browning i wtedy przy jaskrawem świetle siedmiu tysięcy świec w oczach jasnem się zdawało, że pewnie ci ludzie mają słuszność. Na udokumentowanie jej, brali wtedy, co się dało, szczególnie zaś wino. Można wtedy było chyłkiem wołać pomocy „władzy“, która przychodziła wyjaśnić „nieporozumienie“. Praktyczniej jednak było dać się obrabować raz jeden i już nie wołać pomocy.
Nieszczęśliwi mieszkańcy zasięgnęli wtedy rady u śmierci i postanowili bronić się sami. Obrony domowe, organizowane z początku dość wesoło, poczęły zczasem działać doskonale, wtedy szczególnie, kiedy owi „regularni“ poczęli wycofywać się z Kijowa na wieść o zbliżaniu się głodnego sprzymierzeńca niemieckiego a w mieście pozostali bandyci. Ambo meliores: ci, co poszli, i ci, co się zbliżali, a na ich czele ów osławiony ataman, ten sam, co później nieco zirytował się na jaśnie wielmożnego hetmana. Ów tedy minister wojny, za