Strona:Radosne i smutne.djvu/90

Ta strona została przepisana.
— 86 —



szliwy rezun, wnuk Gonty i Żeleźniaka, a krewny paryskich „dyplomatów“, mordował szlachcica, bo uważał to za przykazanie swoje główne, mordował jego żonę, bo ta urządziła mu szpital, a kiedy dziki zwierz ukraiński skaleczył się w lesie przy kradzieży drzewa, opatrywała mu dobremi rękoma ranę; rozcinał brzuchy panienkom ze dworu, bo uczyły czytania młodych rezunów i głaskały je po wszawych głowach. Kiedy wymordował wszystkich, wtedy rabował dom wedle swojej metody; nie wiedział, co uczynić z jakimkolwiek sprzętem, więc go rozbijał siekierą; plądrował wśród bezcennych pamiątek, podpaliwszy starą bibliotekę, aby mu było widno wśród walpurgicznej nocy; z pasją tłukł zwierciadła, darł obrazy, wyrywał posadzki, tłukł marmury. Jednakże niczego z taką nie palił lubością, jak książki. Ta krwawa imitacja człowieka miała przed zbiorem książek jakiś niesamowity, niepojęty lęk; mówił sobie ukraiński Hotentot — (tylko z braku lepszego porównania śmiem obrazić poczciwych Hotentotów,) — że ktoby te wszystkie książki przeczytał, ten byłby mędrszym, niż sam ...Kiereński, trzeba je tedy spalić.
Tak oto przez setki lat gromadzone pomniki kultury zmieniły się w kupę popiołu, zalanego