JEden drugyego pytał, ná cżym koſcioł ſtoi,
Ten rzecże: ázażeſz ſlep, á cożći ſie broi.
Iż ſtoi ná przecieſiach, á potym ná ziemi,
Nie wierzyſzli ſpátrzayże ziemi pánie łgárzu,
Zaſz nie widziſz iż ſtoi práwie ná cmyntarzu.
Ten rzekł: ták muſzę zeznáć, iże ná cmyntarzu,
Ale ty zyedz pſie gowno, bezecny kuglarzu.
GAdáli towárzyſze, co pługá nie ználi,
Ktorą dziurę ná ſámym końcu tám widáli.
Powiedáli iż klinik ná ſámym oſtátku,
Jeſt przybity co ſtrzeże tám wſzytkiego ſtátku.
Jeden rzekł: iż zda mi ſie, oſtátecżne wići,
Tych wſzytkich dziur u pługá, co u chłopá w rzyći.
Drugi rzekł: á ieſli pies tuż zá chłopem idzye,
To iuż nam tá queſtya, wątpieniem wynidzye.
JEden przez ſen pieniądze wykopał ná roli,
Y rzkomo ſzedł do domu, by ie wziął powoli.
Drugi mu rzekł zápomniſz, náznácż mieyſce ſobie,
Uſray ſie choć kto znaydzye, nie weźmie nic tobie.
Ten mnima by ná ſkárby, y trznie ná poduſzkę,
Pieſek mu w cżapce leżąc, też zoſtáwił gruſzkę.
Porwał ſie potym ze ſnu, áno wſzędzye ſkárby,
W cżapce y ná poduſzce, y náſmieſzył ſmárdy.