Strona:Respha.pdf/169

Ta strona została przepisana.

— Czy udajesz dorosłego? Fe! Może jesteś o rok starszy odemnie. Słuchaj — jeśli jesteś grzeczny, bawiłbyś się może w kotka i myszkę z dziewczynkami. Tu chłopcy są nieznośni i my nie możemy się z niemi bawić. Przyjdziesz?
— Nie. Z a dużo was jest. A ty czybyś nie chciała zobaczyć nasze róże?
— A to dobre sobie. Żebym ja miała przychodzić do chłopca — jeszcze czego...
Zabrała się i poszła.
Gdy na drugi dzień jak kot czatowałem przy dziurze, ona podkradła się niepostrzeżenie.
— A kuku! Czy jesteś tam?
— Jestem.
— Zawsze sam? I co ty tam robisz?
— Patrzę się na ciebie.
— Nie nudzisz się?
— Nie, gdy patrzę na ciebie.
Nie wiem skąd się wzięła jej rączka tuż przy otworze. Ująłem ją, przeciągnąłem na swoją stronę i pocałowałem.
— To niegrzecznie — zawołała i odbiegła.
Następnego dnia idąc pod szopę zerwałem pąsową różę. A Emilcia sama zaczęła o kwiatach.
— Ładne macie?
— Dosyć.
— Irysy, narcyze?